poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział dziewiąty - Kocham - siła o której nawet nie wiedziałem

" Nigdy nie odbieraj nikomu nadziei - 
może to jedyne co mu pozostało... "

Diana:
 Czasami wystarczy jedna chwila, żeby kogoś pokochać. Tak prawdziwie, tak z całego serca. Czuć, że można zrobić dla Niego wszystko. Jesteśmy gotowi poświęcić całe swoje życie dla tej osoby. Dlaczego ? Może dlatego, że tak na prawdę nigdy z nikim nie czułaś się tak bezpiecznie ? Ponieważ, mimo że w Twoim życiu pojawiło się wiele miłości nigdy nie czułaś czegoś podobnego. Tylko w Jego ramionach wyczuwasz bicie serca, które jest inne. Dlaczego? Bo bije tylko dla Ciebie. To Jego dłoń idealnie pasuje do Twojej. To Jego zapach stał się Twoim ulubionym. Dzięki Niemu, wiesz co to znaczy być naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Nie chodzi tu o brak miłości rodzicielskiej. O takie szczęście, które daje miłość chłopaka, mężczyzny. Takie, które daje świadomość, że jesteś komuś potrzebna. Że masz dla kogo żyć, dla kogo wstawać w poniedziałki o szóstej rano. Wstajesz i z uśmiechem witasz dzień, który z pewnością będzie piękny, bo jest ON. Dzięki Niemu zaczynasz się uśmiechać, tak prawdziwie. To znaczy, że uśmiechają się nie tylko usta, ale przede wszystkim oczy. Nagle przestajesz się zastanawiać, dlaczego z innymi Ci nie wyszło. Wtedy już wiesz, że to na Niego, czekałaś całe życie.
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Usilnie chciałam coś sobie przypomnieć i jedynie co pamiętam to jak ... wyznałam miłość Piotrkowi i On nie uwierzył. Żałowałam wypowiedzianych słów. Czasu się nie cofnie niestety. Rozejrzałam się po pokoju. Na podłodze leżała pusta butelka wina, z głośników leciała cicho muzyka. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąć zimną kąpiel. Poszukałam w apteczce coś na ból głowy ostatnia tabletka - dobre i to. Godzina na zegarku wskazywała ósmą piętnaście. Za parę minut śniadanie, a ja mimo wszystko jestem głodna. Ubrałam się w jakieś luźne ubrania, a moje włosy zrobiłam do ładu. A jeśli będzie tam On .. jak ja mu spojrzę w oczy, powiem cześć. Nie będzie już tak samo. Boże, jak ja go kocham, ale po wczorajszym można było się przekonać, co On do mnie czuje - nic. Tak strasznie się zawiodłam. Z wielką niepewnością nacisnęłam klamkę od moich drzwi i wyszłam na korytarz. O dziwo już prawie nikt nie spał. Drzwi do wszystkich były otworzone i każdy sobie chodził z pokoju do pokoju. Gdy przechodziłam obok drzwi kątem oka dostrzegłam Piotrka. Siedział smutny na fotelu. Jego to ja wcale nie rozumiem. Natrafiłam się na Krzyśka. 
- Dzień dobry, jak po party ? - zapytał. 
- Krzysiek ciszej - zaśmiałam się.
- Andrzej jak oceniasz taniec z naszą Dianą ? - zapytał Wrony przechodzącego akurat koło nas. 
- Z nią to i teraz - i zaczął ze mną tańczyć.
- Jak romantycznie - podsumował Piotrek wychodzący z pokoju. 
Od razu mój uśmiech, który przed chwilą miałam na twarzy znikł. Popatrzyłam się na niego, w te jego brązowookie oczy. Widziałam w nich złość i niedowierzanie. 
- Zaliczyłaś ? - zapytał się mnie ze złośliwym uśmieszkiem.
- O co ci chodzi ? - zapytałam. 
Nic nie powiedział tylko poszedł w swoją stronę. Zrobiło mi się jakoś tak głupio. Potraktował mnie jak dziwkę. Czego tak się zachowuje ?
- A jego co ugryzło ? - zapytał Andrzej.
Wzruszyłam ramionami.
- Idziemy na śniadanko ? - zaproponował Krzysiek. 
- No ja jestem głodna. 
- To idziemy ! Wronka idziesz czy zostajesz ? 
- Idę, idę wiem, że mnie kochacie - i dał buziaka w powietrzu.
Wszyscy w troje roześmialiśmy się. Jednak Ignaczak nie jest taki zły. Nawet sympatyczny. Nie ocenia się książki po okładce. Śniadanie zjedliśmy bardzo miło i nie obyło się bez rzucania nim. Boże, z nimi cokolwiek jeść. Po godzinie ( tak godzin jedliśmy śniadanie ) wróciliśmy do swoich pokoi. Nowakowski na stołówce ciągle się na mnie gapił, a mnie to powoli drażniło. W "mojej" noże siedziałam prawie trzy godziny. Antiga dopiero wieczorem zrobił trening. Dostałam esemesa, abym przyszła do pokoju Wrony. I tak nie miałam nic lepszego do roboty, więc czemu nie. Nacisnęłam żelazną klamkę, a w pokoju był oczywiście Andrzej, Kłos, Ignaczak,Nowakowski i Bartman. Miałam chęć wrócić do swojego pokoju i nie wychodzić z niego do wieczora, ale jakby to wyglądało ? 
- Cześć, ale was dużo - przywitałam się. 
- Aż takie my straszne ? - zaśmiał się Zbyszek. 
Chociaż On normalny. Piotrek ciągle się we mnie wpatrywał ze złośliwym uśmiechem. 
- Gramy w butelkę serio nudno - zaproponował Kłos.  
- Całowanie czy rozbieranka ? - zapytał Ignaczak.
- Ja na pewno nie mam zamiaru rozbierać się przy czterech mężczyznach - i uśmiechnęłam się.
- Jakieś kompleksy ? - zapytał Nowakowski.
Dlaczego on mi tak dokucza. Co ja mu zrobiłam. To dlatego, że wyznałam co do niego czuje. Sama go nie rozumiem. 
- Piotrek przestań - powiedział Zbyszek. 
- Bo ? 
- Ciągle jej dokuczasz ! 
Oboje wstali.
- Nie będziesz mi kazać co mam robić ! - krzyknął Nowakowski i uderzył Bartmana.
- Przestańcie ! - krzyknęłam. 
Wrona również nie był dłużny i również przywalił Nowakowskiemu. Cudem rozdzieli ich Krzysiek i Kłos. I polała się krew. 
- Zbyszek nic ci nie jest ? - zapytałam i uklękłam przy nim. 
Wcale nie zamierzałam podchodzić do Nowakowskiego. Przez ten tydzień zmienił się o 180 stopni. Nie poznaje tego człowieka. 
- Nie, tylko trochę nos boli - i mimo wszystko uśmiechnął się. 
Nowakowski popatrzył się złowrogo i poszedł chyba do siebie. 
- Przepraszam - powiedziałam cicho i poszłam na Piotrkiem. 
Musiałam z nim poważnie pogadać, bo działał mi na nerwach i całą swoją złość wyładował na Zibim ! Zapukałam, a raczej waliłam pięścią w jego drzwi.
- Czego chcesz ? Idź do niego ! 
Nic nie powiedziałam tylko bez odpowiedzi weszłam do środka. 
Mam do Ciebie prośbę. Poważną, nie pierwszą, ale ostatnią. Zniknij z mojego życia na zawsze. Nie możemy być w tym samym miejscu, na tej samej imprezie, bo dobrze wiesz jak się to skończy. Więc mimo tego bólu pamiętam te dobre rzeczy, te wspólne chwile. Bo wniosłeś i znaczyłeś w moim życiu tyle co nikt inny do tej pory. Dzięki Tobie poznałam prawdziwą nadzieję. Dzięki Tobie dowiedziałam się, że można płakać ze szczęścia, bo komuś bliskiemu coś się udało. A Ty jesteś dla mnie bardzo bliski. Bez Ciebie nie ma już nic. Nawet nie pamiętam co było przed Tobą. To tyle Piotrek - powiedziałam to najdelikatniej jak tylko potrafiłam.
Bez słowa wyszłam zostawiając go samego, ze swoimi myślami i ze swoją złością. Bolało, ale życie właśnie - życie jest małą cwaniarą ! Plącze nam nogi i mówi " idź " ! Życie nie jest łatwe i trzeba się z tym pogodzić. Musiałam przeprosić Bartmana, w końcu to przeze mnie oberwał.Zapukałam cicho do drzwi, a po chwili usłyszałam ciche "proszę". Weszłam do środka i zobaczyłam jego.
- Opatrzę ci to - powiedziałam szybko, zauważając, że Zbyszek sobie nie radzi.
Uśmiechnął się. Polałam wodą utleniona płatek i delikatnie oczyszczałam krew cieknącą z nosa.
- Nieźle przywalił - stwierdziłam.
- HaHa, no powiem, że nieźle - roześmiał się.
- Tak strasznie cię przepraszam - powiedziałam.
- No ej - i podniósł moją głowę tak , że dokładnie spoglądałam w jego oczy i w żaden sposób nie mogłam uciec wzrokiem - przecież to nie twoja wina. Nie będę pozwalał, aby ktoś obrażał kobietę, szczególnie taką jak ty.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Potrzebowałam takiego, który mimo wszystko zawsze będzie za tobą .. obym się nie przeliczyła. 
- Dobra idę, bo jeszcze się na trening muszę się zebrać - powiedziałam.
- Co powiesz na wieczorny horror po treningu ? - i szturchnął mnie.
- Oki - i popchnęłam go na łóżko.
Po groził palcem, a ja z uśmiechem wyszłam. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w swoją stronę.


                                                                                   " I śmiało mogę stwierdzić że jesteś
                                                                                  moim cichym uzależnieniem, 
                                                                                      które pochłania moją duszę."

Piotrek:
Kocham Cię, tęsknie,pożądam, myślę, mówię o Tobie, śnię, marzę, fantazjuję, oglądam Twoje zdjęcia. Rysuję serduszka na zaparowanych szybach autobusu, a nawet ketchupem na tostach. Na marginesach roi się od Twojego imienia. Mój ulubiony kolor to barwa Twoich tęczówek, a najwspanialszy bit to bicie Twojego serca. Ale to teraz przeszłość. Wszystko minęło. Wszystko zepsułem. Dlaczego ? Bo tak bardzo bałem się zaufać. Teraz to wszystko nie ma sensu. Wszystko z chrzaniłem. Trzeba było jej wyznać to co ona mi - że ją kocham, a ja jak zwykły śmieć wyśmiałem ją. Kiedyś zamieszkamy razem. Będziemy żyć obok siebie. Każdego dnia będziemy zakochiwać się w sobie na nowo. Będziemy coraz lepiej się poznawać. Będziemy się kochać, czasem nie lubić, kłócić i godzić. Będziemy budzić się obok siebie każdego ranka, ciesząc się swoją obecnością. Będziemy ze sobą w najtrudniejszych chwilach, wspierając się nawzajem. Będziemy płakać i śmiać się, a kiedy będzie trzeba będziemy milczeć. Nieważne, co będziemy robić. Ważne, że razem.  Nie mogę tylko pojąć dlaczego Ona tak przylepiła się do Bartmana. Jak nie. Cholera jasna ! Nie mogłem powstrzymać się od docinania jej, mściłem się, tylko za co ? Jeszcze ten skurwysyn mnie pobił, szuja. Nie będzie mi mówił co mam robić. Zbierałem się właśnie na trening gdy do mojego pokoju zapukał Zbyszek.
- Słuchaj odczep się od Diany. Ona przez ciebie cierpi i jak ma być szczęśliwa to daj jej spokój.
- Co byś czuł, gdybyś wiedział, że osoba, na która teraz patrzysz za chwile odejdzie na zawsze ? Że każdy jej gest jest ostatnim ? Że ostatni raz widzisz jej uśmiech, że ostatni raz patrzysz w jej oczy i widzisz w nich te cudowne iskierki, które zawsze dawały nadziej. Że ostatni raz możesz się do niej przytulić i usłyszeć bicie jej serca. Co byś zrobił ?
- Nie pieprz farmazony tylko określiłem się jasno - stwierdził Bartman.
- Tak, to chyba będzie najlepsze- i uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi.
Coś jest nie tak ! Co on tak Jej broni ? Zakochał się. Przecież ma dziewczynę, to żaden problem pozbyć się jej, ale coś jest nie tak i dowiem się co ! Będę walczył o Dianę, jest moim całym życiem i nie pozwolę, aby ktoś mi ja zabrał ... nie pozwolę ! 
Trening minął szybko. Nie mogłem się skupić, ciągle wpatrywałem się w Dianę robiąca zdjęcia. A potem ten uścisk z Andrzejem i Zbyszkiem. Zazdrość po prostu rozpychała i zżerała mnie od środka. Wyszedłem z treningu, nie mogłem wytrzymać, było to silniejsze. 
  

" To,że jest wredna i chamska,świadczy 
tylko o tym,że potrafi
być taka jaka być powinna "
Zbyszek:
 Nie mogłem pozwolić na docinki ze strony Piotra. Nie mogłem tego przesłuchać. Przyzolił mi, to ja jemu - proste. Ten film, to tylko dla tego aby nie siedziała sama w czterech ścianach i zamartwiała się nim. Dobrze ją znam i wiem jaka Ona jest. Po treningu wypożyczyłem jakiś horror i czekałem tylko na Dianę. Zapukał ktoś do drzwi więc szybko otworzyłem je. 
- Cześć, nie za wcześnie ? - zapytała mnie brązowooka dziewczyna.
- No coś ty ! Czekałem już na ciebie - i uśmiechnąłem się. 
Weszła sobie i usiadła na przeciwko telewizora. 
- To co oglądamy ? - zapytała.
- Udręczeni.
- Powaliło cię ?! Będę się potem bała - powiedziała i zrobiła słodkie oczka. 
- To będziesz spała ze mną - i roześmiałem się, a Ona razem ze mną.
Chyba na serio się bała, bo ciągle się we mnie wtulała.
- Wszystko w porządku ? - zapytałem.
- Pewnie - i mimo wszystko uśmiechnęła się. 
Odruchowo złapała mnie za rękę. Ścisnąłem jej dłoń aby się nie bała.  Po skończonym dwugodzinnym oglądaniu czas było na spanie. 
- To co idziemy spać.
- Boję się - powiedziała cicho i spojrzała mi w oczy. 
- W pokoju są dwa łóżka, ale jak wróci Kosa to wiesz ... 
-  Mogę z tobą - i zrobiła słodkie oczka.
Nie mogłem jej odmówić. Za bardzo ją lubiłem. Zgodziłem się. Wskoczyła pod kołdrę i wtuliła się we mnie, nawet nie wiem kiedy zasnęła.

                                                                      

Cześć moje Skarbusie !! <3 Dodaje tutaj rozdział jednocześnie oglądając MŚ :D Ja to wiem kiedy mieć wenę xD Zmykam paa :*

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział ósmy - Chwila nie uwagi ... tracisz.

                                                                         " Po­dob­no się kocha­my a się ciągle
                                                                                mi­jamy w trud­nościach życia codziennego.. "
Diana:
Cały tydzień minął mi jak zwykle na treningach i zdjęciach. Dzisiaj mamy wyjazd do Tokio. Zaczynam życie na walizkach. Oliwa odwiedzała mnie codziennie, nie wiem dlaczego ten Nowakowski tak zawrócił mi w głowie. Co w nim takiego było, do tej pory tego nie rozgryzłam. Moja przyjaciółka uświadomiła mi, jak bardzo zakochałam się. Nigdy takiego czegoś nie doznałam, to był strzał w moje serce, który nawet rozdrapał moje dawne rany po Damianie. Ten wyjazd już bez mojego taty, może to i dobrze. Nie będe słuchać jego ciągłych pretensji w moją stronę. Bo co ? Zadawałam się z siatkarzami, których on nie lubi. Idiotyczne, jestem już pełnoletnia, mam własne życie i tata nie będzie mi je ustawiał. Samolot mieliśmy na godzinę piętnastą. Miała jeszcze przyjść Oliwa, pożegnać się ze mną. Czekałam na nią z dobre dwadzieścia minut. Bałam się już, że nie przyjdzie, ale dzwonek do drzwi rozbrzmiał, a ja szybko podbiegłam do drzwi. Stała ona.
- Myślałam, że nie przyjdziesz - powiedziałam, witając się.
- No, przepraszam, ale jeśli chodzi o moją mamę i robienie konfitur, nie wygrasz - i zaśmiała się.
Poszłyśmy na górę, po drodze łapiąc w ręce kubki z jeszcze ciepłym kakao i ciasteczka. Usiadłyśmy na moim ogromnym łóżku.
- Kiedy wracasz ? - zapytała.
- Równo za tydzień - powiedziałam.
- Twojego tata, tam nie będzie ?
Po kręciłam głową. Nasze rozmowy nie wyglądały tak jak wcześniej. Teraz są krótkie, zwięzłe i na temat.
- Kochana, proszę. Bądź silna. Oni tam będą, Ci dwoje, którym wpadłaś oko i poza tobą świata nie widzą.
- Nie ! Mylisz się Oliwa. Nie ma tam żadnego, a może tego, którego bym chciała.
- Kochana, on cię kocha. Tylko ty o tym nie wiesz.
- A wiesz jak to jest myśleć o kimś praktycznie każdego dnia z wiedza, że to i tak nic nie da ? Że ta osoba i tak ma cię w dupie, nie zależy tej osobie na tobie, ale ci na niej tak ? Wiesz jak to jest gdy codziennie tylko płaczesz za nim ?
Ona mnie tylko przytuliła. Tak strasznie tego potrzebowałam, już byłam silna, ale gdy tylko sobie pomyślę, że za parę godzin go zobaczę, to takie coś w sercu pęka, że dalej jesteś bezsilna ..
Ktoś kto cię naprawdę kocha widzi jaką możesz być bałaganiarą, jak bardzo potrafisz być kapryśna i jak trudne mogą być relacje z tobą a mimo to wciąż chce cię w swoim życiu.. - powiedziała.
Przytuliłam ją. Na nic innego nie było mnie stać.
- Kochana o której masz samolot ? - zapytała mnie Oliwa.
- O piętnastej.
- Jest w pół do.
Zerwałam się z łóżka i piorunowym tempem spakowałam do torebki telefon i portfel. Pożegnałam się szybko z rodzicami i przyjaciółką i wybiegłam z domu. Na lotnisko dotarłam w piętnaście minut. Jednak taksówki się przydają. Wbiegłam z moją walizką do środka lotniska. Już z oddali wypatrzyłam Piotrka. Boże, ten jego powalający uśmiech, jego czekoladowe oczy. Stałam tak i patrzyłam się na niego, aż w końcu zauważył mnie i teraz dopiero zorientowałam się, że zbliża się w moją stronę. Serce waliło mi niemiłosiernie, jakby zaraz miało mi wyskoczyć.
- Cześć, myślałem że już cię nie będzie - i przytulił mnie.
Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się zapachem jego nieziemskich perfum. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. " Nigdy bym się nie spóźnił gdybym miała cię zobaczyć " - pomyślałam.
-No, w końcu jestem fotografem, więc wiesz - i uśmiechnęłam się.
Już gdy tylko weszłam w tłum siatkarzy, złapał mnie Igła.
- Witam naszego Tyszkę - powiedział.
- Witam, witam, co tam ? - przywitałam się buziakiem do kamery.
- Poszedłem, bo tam trochę dziku piszczy.
 Zaśmiałam się niekontrolowanym uśmiechem.
Odprawa poszła sprawnie i już o piętnastej siedzieliśmy w samolocie. Siedziałam obok Zbyszka.
- Każdy tu myślał, że cię nie będzie - powiedział z uśmiechem.
- Aż, tak mnie kochacie.
- A wiesz, że no tak jakby jutro bankiet ?
- Serio ?! Ja żadnej sukienki nie mam - powiedziałam zła - Dopiero teraz to mi mówicie - i udałam obrażoną.
Ten tylko roześmiał się i wrócił do czytania swojej książki.  Dwanaście godzin lotu, po prostu myślałam, że tam zwariuje. Chodź i tak większość drogi spałam.Gdy już moje nogi dotknęły ziemi, a moje płuca znów dotleniły się świeżym powietrzem, uśmiechnęłam się i ruszyłam po moją walizkę. Nasz autokar czekał już na nas. Wsiedliśmy do niego, po od szukaniu naszych bagaży. Chyba każdy z nas pragnął, aby tylko wsiąść prysznic. W hotelu byliśmy po południu ( czasu Japońskiego ). Pokój już tym razem miałam tylko swój i z nikim go nie dzieliłam. Moja kąpiel trwała z dobrą godzinę, tego było mi trzeba. Wróciły mi nawet siły. A to najważniejsze, w końcu dzisiaj bankiet. Mam zamiar zapić swoje smutki, a co ! Ktoś nagle zapukał do drzwi. Powiedziałam ciche proszę, a w progu pojawił się Piotrek.
- Cześć, ten słuchaj idziesz na ten bankiet ? - zapytał.
- Nom, idę a co ?
- Chcesz, to znaczy czy chciałabyś, zechciałabyś pójść ze mną ? - zapytał.
Po prostu myślałam, że tam padnę. Oczywiście, że chciałam z nim pójść, przecież go kocham.
- Oczywiście zaproszenie czysto, przyjacielskie - i uśmiechnął się.
No tak, czego się można dziwić. Zakochać się w takiej zołzie to nie lada wyzwanie i cud.
- No, tak jasne pójdę - i uśmiechnęłam się.
- Do dziewiątej - pomachał i wyszedł.
Rzuciłam się na łóżko. Miałam ochotę położyć się w wannie pełnej wody i wrzucić do niej podłączoną do prądu prostownicę. Nie byłam jednak taka głupia. Przecież nie zmarnuję tak dobrej prostownicy na jakiegoś frajera - pomyślałam. Nie miałam żadnej sukienki. Zabrałam swój portfel i postanowiłam kupić jakąś na mieście. Po drodze jeszcze napotkałam się za Zbyszka. 
- O, gdzie się wybierasz ? - zapytał. 
- Kupić jakąś sukienkę, bo nie mam żadnej - uśmiechnęłam się. 
- Może pomóc ? - zapytał. 
Po kręciłam głową.
- Po radzę sobie - przytuliłam go przelotnie i poszłam w swoją stronę. 
Nie mogłam jakoś odnaleźć się. Zauważyłam za hotelem jakiś sklep z sukienkami 'całe szczęście' - pomyślałam. Poszłam tam i od razu rzuciła mi się w oko sukienka. Przymierzyłam ją - idealna. Przecież nie mam jeszcze butów, pomyślałam, że te będą idealne. Kupiłam je i szczęśliwa, że tak szybko znalazłam wróciłam do pokoju, w celu przygotowywania się, bo była godzina dziewiętnasta. Wzięłam szybki prysznic, włosy pozostały rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż, a moje usta pomalowała czerwoną szminką. W końcu przyszedł czas na strój. Przejrzałam się dokładnie w lusterku. Małe poprawki i gotowa. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Nowakowskiego. Myślałam, że zaraz umrę z wrażenia. Biała koszula,czarne rurki ach.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział nie odrywając ode mnie oczu. 
- Ty też - uśmiechnęłam się. 
Chciałam go pocałować w policzek i już prawie, on odwrócił głowę tak, że pocałowałam go w usta. Uśmiechnęłam się. 
- No, ej to nie fair ! - powiedziałam. 
- Oj tam ! Idziemy ? 
Wzięłam swoją torebkę, zamknęłam pokój i ruszyliśmy. Bankiet miał się odbyć po drugiej stronie hotelu. Myślałam, że w tych szpilkach zaraz się zabije. Nie była przyzwyczajona do noszenia ich i w ogóle ich nie lubiłam. Wolałam jak mniejszość dziewczyn adidasy, trampki i baleriny. Przez drogę żadne z nas się nie odezwało. Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Jak na początku, chyba każdych bankietów było dość sztywno. Zabawa rozkręciła się tak po dwudziestej drugiej. Ja już byłam po paru drinkach i po dwóch mocniejszych. 
- Dianka, tańczysz - zapytał się, już dość pijany Wrona. 
- Z miłą chęcią.
O jejku, nawet nie wiecie jakie trzeba mieć siły, żeby tańczyć z Andrzejem. Ma te drygi. Po skończonym tańcu poszłam do baru i zamówiłam kolejnego drinka.
- Ej, Diana nie za dużo ? - zapytał się Cichy.
On chyba jako jedyny na tej sali nie miał alkoholu w ustach.
- Przesadzasz - odpowiedziałam i wypiłam za jednym razem.
- Nie, to ty przesadzasz - powiedział - Nie pij już.
- Jakbym słyszała swojego ojca ! - krzyknęłam.
Dobrze, że muzyka była pogłośniona na full.On odszedł. I wiecie co bardzo dobrze ! Nie potrzebowałam go. Jeśli on nie widzi tego jak bardzo go kocham, to niech spada. To przez niego tak się upiłam ! Niech on o tym wie !
- To przez ciebie ! - krzyknęłam za nim.
- Co przeze mnie ? - zapytał odwracając się.
- Że się upiłam ! Nigdy nie ujrzałeś moich łez, choć wypłakałam ich tak wiele. Nigdy nie usłyszałeś bicia mojego serca, choć biło tylko dla Ciebie. Nigdy nie dowiedziałeś się jak bardzo Cię kocham, choć byłeś dla mnie wszystkim ! - krzyknęłam, a łzy ciekły po moich policzkach - Jesteś ślepym egoistą ! 
- Jesteś pijana, i sama nie wiesz co mówisz - powiedział. 
- Gówno wiesz debilu jaka jestem ! 
Chciałam uderzyć go w twarz, ale moja ręka zatrzymała się przy jego policzku, moje oczy zaszkliły się i uciekłam. Usiadłam na dworze, na ławce. Wdychałam powietrze. Płakałam, przez takiego dupka ! Nagle usłyszałam czyjeś kroki, uniosłam moje zapłakane i rozmazane oczy przez tusz. Zobaczyłam Bartmana. 
- Co się stało ? - zapytał siadając koło mnie.
- Nie ważne, po prostu przytul - powiedziałam i w tuliłam się w jego umięśnione ciało. 
Płakałam i równocześnie nienawidziłam samej siebie. Mogłam nic nie mówić, ale alkohol zrobił swoje.  
- Powiesz mi co się tak na prawdę stało ? - zapytał ponownie.  
Ja nic nie powiedziałam tylko wstałam i ruszyłam przed siebie. Chciałam być już w swoim pokoju i tam wypłakać się.  
- Dlaczego za mną idziesz? - zapytałam idącego za mną Bartmana.
 - Bo chcę Ci powiedzieć, że Cię kocham. 
- To chyba nie poznałeś jeszcze mojej przyjaciółki. 
- Jakiej przyjaciółki? 
- Jest ładniejsza i mądrzejsza. Stoi za Tobą.
 - Ale tu nikogo nie ma... 
- Widzisz, gdybyś mnie kochał, nigdy byś się nie odwrócił... A ja cię Bartman nie kocham. Przepraszam.
Każdy teraz może pomyśleć co innego, ale wiecie zawsze gdy chodziłam z Oliwą na jakieś imprezy tylko ona była w centrum uwagi, nie byłam zazdrosna, broń Boże. Może trochę na początku, ale zrozumiałam, że uroda to nie wszystko. Trzeba mieć też coś w głowie. Była ładna, nikt nie zaprzeczy. Bartman już chyba dał sobie spokój, bo nie słyszałam za sobą kroków. Miałam ogromny żal  do Piotra. Nie zdajecie sobie sprawy jaką trzeba mieć odwagę, żeby takie coś wyznać, a on zwykłe " Sama nie wiesz co mówisz, jesteś pijana " Nie mogę się z tym pogodzić ...Usłyszałam, że dzwoni mój telefon, Oliwa ? Odebrałam.
- Halo - powiedziała pijanym głosem. 
- Diana, ale jesteś pijana, słuchaj rozgryzłam zagadkę, czego nienawidzi Nowakowskiego twój ojciec. To znaczy, czego nie pozwala ci się z nim kumplować.
- Tego dupka i egoistę ? - zakupiłam - Jego nie sposób nie lubić.
- Widać, że ciężko z tobą. Widzisz ty masz dziewiętnaście lat, on dwadzieścia sześc. Siedem lat różnicy. 
- Może i masz racje, ale w dupie to mam. Przyjedziesz do mnie. 
- Przyjadę, adres hotelu wyślij esemesem. Trzymaj się. 
Warto mieć przyjaciółkę !
"Naj­ważniej­sze to nie poz­wo­lić się za­bić od środka.
Za późno to zrozumiałem. "
Piotrek:
Przestraszyłem się, że jej nie będzie i nie zobaczę tych jej powalających oczu i nie poczuje jej truskawkowych perfum. Dowiedziałem się, że jest dzisiaj bankiet, dlatego po wielkich trudach zdecydowałem się zaprosić ją. I nie żałowałem ! Wyglądała tak cudnie w tej sukience, te jej brązowe włosy opadały na jej ramiona. Nie mogłem się powstrzymać i taki spontan z mojej strony. Gdy tylko byliśmy już na miejscu nasze drogi się rozeszły, każdy poszedł w swoją stronę. Widziałem jak bawi się świetnie z Andrzejem i paroma innymi siatkarzami. Mnie od środka zżerała zazdrość. Postanowiłem również nie pić, bo u mnie to źle się kończy, jeszcze coś palne. A w ogóle jutro trening .Zauważyłem jak Diana zamawia kolejnego drinka. Nie wiedziałem, że aż tak będzie pić, jutro praca. Podszedłem do niej i zapytałem, a ona na mnie naskoczyła. Jak jej ojciec !? Odszedłem, a ona krzyczy, że to przeze mnie. I te słowa, które wypowiedziała, że niby mnie kocha ? Przecież ona była tak pijana, że ledwo na nogach stała, a ona wyznaje mi takie uczucia. Chyba się za bardzo przeliczyła. Widziałem, ja klei się do Bartmana, tam sobie znalazła pocieszenie, no proszę, a tu że mnie kocha, może tam poleciała i także wyznała swą miłość. Śmieszna jest. Zaraz jeszcze jakiemuś do łóżka wskoczy. Nie miałem zamiaru jej pilnować. To jej życie i mam to w dupie ! Zbyszek jest moim najlepszym przyjacielem, ale najlepszy przyjaciel już się skończył. Dawno ! Tak strasznie korciło mnie, aby zobaczyć gdzie ona jest. Na sali jej nie widziałem, więc postanowiłem poszukać jej w pokoju. Drzwi były otwarte i usłyszałem kawałek rozmowy telefonicznej. Jednak jeszcze nie spała. Stałem tak obserwując ją przez uchylone drzwi. 

Włączyła muzykę i tańczyła z butelką wódki.
Nigdy nie widziałem w życiu aż tak nachlanej dziewczyny. Chyba Diana przeszła samą siebie. 
- I czego tak się na mnie gapisz ? - zapytała. 
Wszedłem do jej pokoju, a ona stała z tym alkoholem i gapiła się na mnie. 
- Wyjdź stąd ! I to co ci gadałam to nie prawda była, nie masz tu czego szukać ! - krzyknęła.
- Masz racje, tylko chciałem sprawdzić co się z tobą dzieje, dobrej nocy.
Poszedłem, nie wiem co ona tam robiła, ale mało mnie to interesowało. Żyła i to najważniejsze. Nie miałem ochoty wracać na bankiet więc poszedłem do swojego pokoju i tam po kąpieli poszedłem spać. 

"Nie mów nic. Kocha się za nic.
 Nie is­tnieje żaden powód do miłości. "

Zbyszek:
Było już tak blisko ! Tak blisko do tego co powiedzieć, wyznać i zebrałem w sobie siły i powiedziałem co do niej czuje, a ona wyjeżdża mi z jakąś przyjaciółką i sam nie wiem. Pogubiłem się. Może to jednak nie jest dziewczyna dla mnie. Piotrek i ta jego chora zazdrość, próbuje ją ukryć, ale jakoś jemu to kiepsko idzie. Nie jest tak między nami jak kiedyś. Oddalamy się i stawiamy się pomału wrogami a nie kumplami. Gdy zorientowałem się, że nie ma Diany, a po chwili Piotra w głowie miałem tylko jeden scenariusz. Postanowiłem to sprawdzić, ale na szczęście Ona w swoim pokoju, On w swoim. Jutro trening mamy wieczorem. Kaca mam nadzieję jutro wyleczę. Wciąż miałem słowa brunetki "Widzisz, gdybyś mnie kochał, nigdy byś się nie odwrócił... A ja cię Bartman nie kocham." wciąż odbijały się w mojej głowie. Trudno było mi zasnąć i te jej ciemne oczka ... 

                                                                                                  
Hejcia kochane !! Przychodzę do was z rozdziałem, ale jakoś mi nie wyszedł :c Zostawiam go w wasze ręce <3 Rozdział dla Julity Szermskiej ♥ 
Buziaki kochane :***