poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział dziewiąty - Kocham - siła o której nawet nie wiedziałem

" Nigdy nie odbieraj nikomu nadziei - 
może to jedyne co mu pozostało... "

Diana:
 Czasami wystarczy jedna chwila, żeby kogoś pokochać. Tak prawdziwie, tak z całego serca. Czuć, że można zrobić dla Niego wszystko. Jesteśmy gotowi poświęcić całe swoje życie dla tej osoby. Dlaczego ? Może dlatego, że tak na prawdę nigdy z nikim nie czułaś się tak bezpiecznie ? Ponieważ, mimo że w Twoim życiu pojawiło się wiele miłości nigdy nie czułaś czegoś podobnego. Tylko w Jego ramionach wyczuwasz bicie serca, które jest inne. Dlaczego? Bo bije tylko dla Ciebie. To Jego dłoń idealnie pasuje do Twojej. To Jego zapach stał się Twoim ulubionym. Dzięki Niemu, wiesz co to znaczy być naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Nie chodzi tu o brak miłości rodzicielskiej. O takie szczęście, które daje miłość chłopaka, mężczyzny. Takie, które daje świadomość, że jesteś komuś potrzebna. Że masz dla kogo żyć, dla kogo wstawać w poniedziałki o szóstej rano. Wstajesz i z uśmiechem witasz dzień, który z pewnością będzie piękny, bo jest ON. Dzięki Niemu zaczynasz się uśmiechać, tak prawdziwie. To znaczy, że uśmiechają się nie tylko usta, ale przede wszystkim oczy. Nagle przestajesz się zastanawiać, dlaczego z innymi Ci nie wyszło. Wtedy już wiesz, że to na Niego, czekałaś całe życie.
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Usilnie chciałam coś sobie przypomnieć i jedynie co pamiętam to jak ... wyznałam miłość Piotrkowi i On nie uwierzył. Żałowałam wypowiedzianych słów. Czasu się nie cofnie niestety. Rozejrzałam się po pokoju. Na podłodze leżała pusta butelka wina, z głośników leciała cicho muzyka. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąć zimną kąpiel. Poszukałam w apteczce coś na ból głowy ostatnia tabletka - dobre i to. Godzina na zegarku wskazywała ósmą piętnaście. Za parę minut śniadanie, a ja mimo wszystko jestem głodna. Ubrałam się w jakieś luźne ubrania, a moje włosy zrobiłam do ładu. A jeśli będzie tam On .. jak ja mu spojrzę w oczy, powiem cześć. Nie będzie już tak samo. Boże, jak ja go kocham, ale po wczorajszym można było się przekonać, co On do mnie czuje - nic. Tak strasznie się zawiodłam. Z wielką niepewnością nacisnęłam klamkę od moich drzwi i wyszłam na korytarz. O dziwo już prawie nikt nie spał. Drzwi do wszystkich były otworzone i każdy sobie chodził z pokoju do pokoju. Gdy przechodziłam obok drzwi kątem oka dostrzegłam Piotrka. Siedział smutny na fotelu. Jego to ja wcale nie rozumiem. Natrafiłam się na Krzyśka. 
- Dzień dobry, jak po party ? - zapytał. 
- Krzysiek ciszej - zaśmiałam się.
- Andrzej jak oceniasz taniec z naszą Dianą ? - zapytał Wrony przechodzącego akurat koło nas. 
- Z nią to i teraz - i zaczął ze mną tańczyć.
- Jak romantycznie - podsumował Piotrek wychodzący z pokoju. 
Od razu mój uśmiech, który przed chwilą miałam na twarzy znikł. Popatrzyłam się na niego, w te jego brązowookie oczy. Widziałam w nich złość i niedowierzanie. 
- Zaliczyłaś ? - zapytał się mnie ze złośliwym uśmieszkiem.
- O co ci chodzi ? - zapytałam. 
Nic nie powiedział tylko poszedł w swoją stronę. Zrobiło mi się jakoś tak głupio. Potraktował mnie jak dziwkę. Czego tak się zachowuje ?
- A jego co ugryzło ? - zapytał Andrzej.
Wzruszyłam ramionami.
- Idziemy na śniadanko ? - zaproponował Krzysiek. 
- No ja jestem głodna. 
- To idziemy ! Wronka idziesz czy zostajesz ? 
- Idę, idę wiem, że mnie kochacie - i dał buziaka w powietrzu.
Wszyscy w troje roześmialiśmy się. Jednak Ignaczak nie jest taki zły. Nawet sympatyczny. Nie ocenia się książki po okładce. Śniadanie zjedliśmy bardzo miło i nie obyło się bez rzucania nim. Boże, z nimi cokolwiek jeść. Po godzinie ( tak godzin jedliśmy śniadanie ) wróciliśmy do swoich pokoi. Nowakowski na stołówce ciągle się na mnie gapił, a mnie to powoli drażniło. W "mojej" noże siedziałam prawie trzy godziny. Antiga dopiero wieczorem zrobił trening. Dostałam esemesa, abym przyszła do pokoju Wrony. I tak nie miałam nic lepszego do roboty, więc czemu nie. Nacisnęłam żelazną klamkę, a w pokoju był oczywiście Andrzej, Kłos, Ignaczak,Nowakowski i Bartman. Miałam chęć wrócić do swojego pokoju i nie wychodzić z niego do wieczora, ale jakby to wyglądało ? 
- Cześć, ale was dużo - przywitałam się. 
- Aż takie my straszne ? - zaśmiał się Zbyszek. 
Chociaż On normalny. Piotrek ciągle się we mnie wpatrywał ze złośliwym uśmiechem. 
- Gramy w butelkę serio nudno - zaproponował Kłos.  
- Całowanie czy rozbieranka ? - zapytał Ignaczak.
- Ja na pewno nie mam zamiaru rozbierać się przy czterech mężczyznach - i uśmiechnęłam się.
- Jakieś kompleksy ? - zapytał Nowakowski.
Dlaczego on mi tak dokucza. Co ja mu zrobiłam. To dlatego, że wyznałam co do niego czuje. Sama go nie rozumiem. 
- Piotrek przestań - powiedział Zbyszek. 
- Bo ? 
- Ciągle jej dokuczasz ! 
Oboje wstali.
- Nie będziesz mi kazać co mam robić ! - krzyknął Nowakowski i uderzył Bartmana.
- Przestańcie ! - krzyknęłam. 
Wrona również nie był dłużny i również przywalił Nowakowskiemu. Cudem rozdzieli ich Krzysiek i Kłos. I polała się krew. 
- Zbyszek nic ci nie jest ? - zapytałam i uklękłam przy nim. 
Wcale nie zamierzałam podchodzić do Nowakowskiego. Przez ten tydzień zmienił się o 180 stopni. Nie poznaje tego człowieka. 
- Nie, tylko trochę nos boli - i mimo wszystko uśmiechnął się. 
Nowakowski popatrzył się złowrogo i poszedł chyba do siebie. 
- Przepraszam - powiedziałam cicho i poszłam na Piotrkiem. 
Musiałam z nim poważnie pogadać, bo działał mi na nerwach i całą swoją złość wyładował na Zibim ! Zapukałam, a raczej waliłam pięścią w jego drzwi.
- Czego chcesz ? Idź do niego ! 
Nic nie powiedziałam tylko bez odpowiedzi weszłam do środka. 
Mam do Ciebie prośbę. Poważną, nie pierwszą, ale ostatnią. Zniknij z mojego życia na zawsze. Nie możemy być w tym samym miejscu, na tej samej imprezie, bo dobrze wiesz jak się to skończy. Więc mimo tego bólu pamiętam te dobre rzeczy, te wspólne chwile. Bo wniosłeś i znaczyłeś w moim życiu tyle co nikt inny do tej pory. Dzięki Tobie poznałam prawdziwą nadzieję. Dzięki Tobie dowiedziałam się, że można płakać ze szczęścia, bo komuś bliskiemu coś się udało. A Ty jesteś dla mnie bardzo bliski. Bez Ciebie nie ma już nic. Nawet nie pamiętam co było przed Tobą. To tyle Piotrek - powiedziałam to najdelikatniej jak tylko potrafiłam.
Bez słowa wyszłam zostawiając go samego, ze swoimi myślami i ze swoją złością. Bolało, ale życie właśnie - życie jest małą cwaniarą ! Plącze nam nogi i mówi " idź " ! Życie nie jest łatwe i trzeba się z tym pogodzić. Musiałam przeprosić Bartmana, w końcu to przeze mnie oberwał.Zapukałam cicho do drzwi, a po chwili usłyszałam ciche "proszę". Weszłam do środka i zobaczyłam jego.
- Opatrzę ci to - powiedziałam szybko, zauważając, że Zbyszek sobie nie radzi.
Uśmiechnął się. Polałam wodą utleniona płatek i delikatnie oczyszczałam krew cieknącą z nosa.
- Nieźle przywalił - stwierdziłam.
- HaHa, no powiem, że nieźle - roześmiał się.
- Tak strasznie cię przepraszam - powiedziałam.
- No ej - i podniósł moją głowę tak , że dokładnie spoglądałam w jego oczy i w żaden sposób nie mogłam uciec wzrokiem - przecież to nie twoja wina. Nie będę pozwalał, aby ktoś obrażał kobietę, szczególnie taką jak ty.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Potrzebowałam takiego, który mimo wszystko zawsze będzie za tobą .. obym się nie przeliczyła. 
- Dobra idę, bo jeszcze się na trening muszę się zebrać - powiedziałam.
- Co powiesz na wieczorny horror po treningu ? - i szturchnął mnie.
- Oki - i popchnęłam go na łóżko.
Po groził palcem, a ja z uśmiechem wyszłam. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w swoją stronę.


                                                                                   " I śmiało mogę stwierdzić że jesteś
                                                                                  moim cichym uzależnieniem, 
                                                                                      które pochłania moją duszę."

Piotrek:
Kocham Cię, tęsknie,pożądam, myślę, mówię o Tobie, śnię, marzę, fantazjuję, oglądam Twoje zdjęcia. Rysuję serduszka na zaparowanych szybach autobusu, a nawet ketchupem na tostach. Na marginesach roi się od Twojego imienia. Mój ulubiony kolor to barwa Twoich tęczówek, a najwspanialszy bit to bicie Twojego serca. Ale to teraz przeszłość. Wszystko minęło. Wszystko zepsułem. Dlaczego ? Bo tak bardzo bałem się zaufać. Teraz to wszystko nie ma sensu. Wszystko z chrzaniłem. Trzeba było jej wyznać to co ona mi - że ją kocham, a ja jak zwykły śmieć wyśmiałem ją. Kiedyś zamieszkamy razem. Będziemy żyć obok siebie. Każdego dnia będziemy zakochiwać się w sobie na nowo. Będziemy coraz lepiej się poznawać. Będziemy się kochać, czasem nie lubić, kłócić i godzić. Będziemy budzić się obok siebie każdego ranka, ciesząc się swoją obecnością. Będziemy ze sobą w najtrudniejszych chwilach, wspierając się nawzajem. Będziemy płakać i śmiać się, a kiedy będzie trzeba będziemy milczeć. Nieważne, co będziemy robić. Ważne, że razem.  Nie mogę tylko pojąć dlaczego Ona tak przylepiła się do Bartmana. Jak nie. Cholera jasna ! Nie mogłem powstrzymać się od docinania jej, mściłem się, tylko za co ? Jeszcze ten skurwysyn mnie pobił, szuja. Nie będzie mi mówił co mam robić. Zbierałem się właśnie na trening gdy do mojego pokoju zapukał Zbyszek.
- Słuchaj odczep się od Diany. Ona przez ciebie cierpi i jak ma być szczęśliwa to daj jej spokój.
- Co byś czuł, gdybyś wiedział, że osoba, na która teraz patrzysz za chwile odejdzie na zawsze ? Że każdy jej gest jest ostatnim ? Że ostatni raz widzisz jej uśmiech, że ostatni raz patrzysz w jej oczy i widzisz w nich te cudowne iskierki, które zawsze dawały nadziej. Że ostatni raz możesz się do niej przytulić i usłyszeć bicie jej serca. Co byś zrobił ?
- Nie pieprz farmazony tylko określiłem się jasno - stwierdził Bartman.
- Tak, to chyba będzie najlepsze- i uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi.
Coś jest nie tak ! Co on tak Jej broni ? Zakochał się. Przecież ma dziewczynę, to żaden problem pozbyć się jej, ale coś jest nie tak i dowiem się co ! Będę walczył o Dianę, jest moim całym życiem i nie pozwolę, aby ktoś mi ja zabrał ... nie pozwolę ! 
Trening minął szybko. Nie mogłem się skupić, ciągle wpatrywałem się w Dianę robiąca zdjęcia. A potem ten uścisk z Andrzejem i Zbyszkiem. Zazdrość po prostu rozpychała i zżerała mnie od środka. Wyszedłem z treningu, nie mogłem wytrzymać, było to silniejsze. 
  

" To,że jest wredna i chamska,świadczy 
tylko o tym,że potrafi
być taka jaka być powinna "
Zbyszek:
 Nie mogłem pozwolić na docinki ze strony Piotra. Nie mogłem tego przesłuchać. Przyzolił mi, to ja jemu - proste. Ten film, to tylko dla tego aby nie siedziała sama w czterech ścianach i zamartwiała się nim. Dobrze ją znam i wiem jaka Ona jest. Po treningu wypożyczyłem jakiś horror i czekałem tylko na Dianę. Zapukał ktoś do drzwi więc szybko otworzyłem je. 
- Cześć, nie za wcześnie ? - zapytała mnie brązowooka dziewczyna.
- No coś ty ! Czekałem już na ciebie - i uśmiechnąłem się. 
Weszła sobie i usiadła na przeciwko telewizora. 
- To co oglądamy ? - zapytała.
- Udręczeni.
- Powaliło cię ?! Będę się potem bała - powiedziała i zrobiła słodkie oczka. 
- To będziesz spała ze mną - i roześmiałem się, a Ona razem ze mną.
Chyba na serio się bała, bo ciągle się we mnie wtulała.
- Wszystko w porządku ? - zapytałem.
- Pewnie - i mimo wszystko uśmiechnęła się. 
Odruchowo złapała mnie za rękę. Ścisnąłem jej dłoń aby się nie bała.  Po skończonym dwugodzinnym oglądaniu czas było na spanie. 
- To co idziemy spać.
- Boję się - powiedziała cicho i spojrzała mi w oczy. 
- W pokoju są dwa łóżka, ale jak wróci Kosa to wiesz ... 
-  Mogę z tobą - i zrobiła słodkie oczka.
Nie mogłem jej odmówić. Za bardzo ją lubiłem. Zgodziłem się. Wskoczyła pod kołdrę i wtuliła się we mnie, nawet nie wiem kiedy zasnęła.

                                                                      

Cześć moje Skarbusie !! <3 Dodaje tutaj rozdział jednocześnie oglądając MŚ :D Ja to wiem kiedy mieć wenę xD Zmykam paa :*