niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział piąty - Zawiodłam się ... a ja myślałam .. własnie, co ja myślałam ?

Dzisiaj przedostatni dzień w Kanadzie. Chłopaki dzisiaj mają mecz. Są pewni siebie, więc myślę, że bez większych komplikacji wygrają. Dużo trenowali i mają duża ochotę wyjść z grupy.
Wstałam po dziewiątej. Dobrze, że nie zaspałam na trening. Zbyszek jeszcze spał, a Cichy był w łazience. Popatrzyłam się na Bartmana .. tak słodko spał, uśmiechając się pod nosem. Nie wiem dlaczego zrobił się dla mnie taki .. nie miły ? Przecież nic mu złego nie zrobiłam, nie powiedziałam. Nie mam się tak z kim powygłupiać. Wiem, że jest Piotrek, ale to nie to samo. Właśnie, Piotrek .. wczorajszego wieczoru nie zapomnę. Boże, te jego słodkie usta, te jego czekoladowe oczy.. Czy moje uczucie do niego dalej wróciło ? Chyba tak .. tylko .. to nierealne. Przecież ja taka zwykła dziewczyna z siatkarzem. Haha, nie ! Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Zibiego.
- Teraz ty idziesz do łazienki, czy ja mogę - zapytał obojętnie.
- Możesz iść ty - i lekko się uśmiechnęłam.
Trochę czułam się skrępowana, Piotrek wyszedł z łazienki tylko w samym ręczniku. Z drugiej strony wyglądał słodko i był bardzo wysportowany .. widać po brzuszku.
- A co ty taka smutna siedzisz ? - zapytał, wycierając ręcznikiem swoje mokre włosy.
- A, tak jakoś. Trening na jedenastą tak.
On kiwnął głową. Mamy jeszcze dwie godziny.

- Słuchaj chciałbym ci coś powiedzieć ... - powiedział troszkę zmieszany.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Bo.. wczoraj, to co się wydarzyło, to z tym pocałunkiem, to wiesz.. to nic nie znaczyło.
Posmutniałam. Zrył mi cały dzień. Oczywiście nie dałam po sobie tego poznać.
- No, tak. Jasne - i mimowolnie się uśmiechnęłam.  
Tak na prawdę, to byłam zawiedziona , no ale czego można było się spodziewać, że ja z nim ? Marne raczej szanse. On kocha Olę .. i tylko ją. Gdy Zibi wyszedł z łazienki, wzięłam zimną kąpiel, aby chodź na chwilę zapomnieć, o tym co przed chwila usłyszałam. We trójkę zeszliśmy na śniadanie, bo zjedzonym posiłku udaliśmy się do pokoju, chłopaki po rzeczy, ja po aparat. Dwu godzinna męczarnia minęła! Trening został zakończony. Teraz chłopaki do osiemnastej mają wolne. O dwudziestej mecz, a dla mnie to kupa roboty. Wsiedliśmy z powrotem do naszego autokaru i jechaliśmy pod hotel. Iga dalej mnie wkurwiał.
- Dianka powiedz jak zdjęcia ? Ładnie wyszyłem ? - zapytał nagrywają mnie.
Dzisiaj nie miałam najlepszego nastroju. Byłam wkurzona i smutna.
- Ja bym cię bardzo prosiła, abyś się mnie pytał czy możesz mnie nakręcać - powiedziałam oschle.
- Diana .. mogę cie nakręcić ?
- Nie.
I poszedł. Odetchnęłam z ulgą. Pod hotelem byliśmy po jakiś piętnastu minutach. Wszyscy udali się do swoich pokoi, aby tylko odpocząć. Ja również razem z nimi się tam kierowałam. Usiadłam na moim łóżku, włączyłam laptopa i wgrywałam zaległe zdjęcia na stronę naszej reprezentacji.
- Ja idę do chłopaków grać w fife, Piotrek idziesz ze mną ? - zapytał Bartman.
- Raczej nie - odpowiedział.
Cholera, ja nie chcę być z nim w pokoju. Dlaczego? Boże Piotrek idź - myślałam w duchu. Nic z tego .. został !
- Dlaczego od samego rana jesteś taka smutna. Ktoś cię skrzywdził ? - zapytał troską.
Tak ty baranie ! - po myślałam.
- Nie, nic się nie stało.
- Przecież widzę - i usiadł koło mnie, łapiąc mnie za rękę.
Ciepły i przyjemny dreszczyk przeszedł moje ciało. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Piotrek - i spojrzałam mu w oczy - Na prawdę nic się nie stało - i  uśmiechnęłam się - Przemęczona jestem i tyle.
- No, to trzeba się wyspać.
Wziął mnie na ręce, położył na łóżku, położył się koło mnie i objął mnie. Jak ja bym chciała budzić się koło niego tak w dzień w dzień ...
- Co śpimy, śpimy  - powiedział z uśmiechem i zamknął oczy.
- A, jak na przykład ktoś wejdzie ..
- To co ! Niech sobie myślą co chcą - i roześmiał się.
Przytuliłam się do niego bardziej i zasnęłam w objęciach jego, którego kochałam ! Teraz byłam na sto procent tego pewna, ale jeszcze dzielnie walczyłam, nie poddawałam się, aby ta myśl odgonić.
Obudziły nas szepty i śmiechy. Otworzyłam oczy i po jakiejś chwili uświadomiłam sobie, że leżę wtulona w Piotrka, a przed nami pół reprezentacji. Piotrek również się obudził. Spojrzeliśmy na siebie.
- To my sobie gramy w fife, a wy tutaj ten teges ? - zapytał roześmiany Igła.
Temu, to już bym przywaliła ..
- Mamy parkę - podsumował Winiar.
- Nie - odpowiedzieliśmy razem równocześnie.
- Zasnęliśmy razem to fakt, ale tyle i raczej  nie polecam roztrząsać tego tematu - powiedział Piotrek.
Wszyscy jeszcze chwilę postali i rozeszli się. Teraz wszyscy myślą , że jestem z Nowakowskim ..
- Mówiłam, że to nie najlepszy pomysł z tym spaniem - i po raz pierwszy tego dnia roześmiałam się szczerze.
- Oj tam - i puścił oczko - Pogadają i przestaną.
Wygramoliłam się z łóżka i poszłam ogarnąć się do łazienki.
Godzina piętnasta. Nic się jakoś specjalnego nie dzieje. Cichy poszedł do Bartka grać w makao.  Siedzę sobie w pokoju oglądając jakiś film. Do pokoju wparował Zbyszek.
- Musze cię przeprosić - powiedział Bartman.
Ulga, ogromna ulga.
- Przepraszam, że taki byłem - powiedział i mnie przytulił - Już nie będę.
- Luzik - i roześmiałam się.
- Widzę, że się nudzisz. Co powiesz na wspólne fotki - i wziął z mojej szafki aparat.
- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęłam się.
Już po chwili, robiliśmy sobie głupie zdjęci. Wrócił mi humor. Zapomniałam w tym momencie o rannej rozmowie z Piotrkiem. Wrócił ten dawny Zbyszek. Żartobliwy, wesoły i przede wszystkim normalnie się zachowujący. Wygłupialiśmy się do siedemnastej. Potem chłopaki zbierali się na mecz. W naszym pokoju był taki ruch, że ja nie mogę. Drzwi otwarte i każdy kto chciał to wchodził. Igła, Bartek, Łukasz. Wszyscy byli w naszym pokoju. Raz wchodzili raz wychodzili. To oni na mecz nie idą, czy co ? Pakowałam sobie spokojnie aparaty.Nagle ktoś mnie popchnął ( przypadkowo ). Aparat upadł mi na ziemię. Myślałam, że tam zaraz wszystkich zamorduje.
- Cholera jasna uważajcie trochę ! - powiedziałam poirytowana.
Okazało się, że sprawcą tym był Piotrek. I bardzo dobrze ! Chociaż się trochę na nim wyładuje ! A co ..
- Przepraszam.
- Co mi po twoich przeprosinach, jak go zepsułeś ! Czym ja zrobię zdjęcie ? - zapytał się krzycząc.
Zrobiło mu się chyba przykro, bo widać było po jego minie. Jakoś zbytnio mnie to nie ruszało. Robi komuś nadzieje, po co wymyślał taki zakład. Po jaką cholerę ?! Bez słowa poszłam do mojego taty, czy mają zastępczy aparat. Zapukałam do jego drzwi.
- Cześć, masz może jakiś zastępczy aparat, bo tamten się zepsuł - powiedziałam.
- A co się stało ? - zapytał.
- No, nie chcący mi spadł - odpowiedziałam.
Kłamałam. Mogłam również powiedzieć, że zrobił mi to Nowakowski, ale nie zrobiłam tego.
- Proszę - i podał mi nowiuśki aparat.
Po dziękowałam i wyszłam z pokoju.
- Masz szczęście - powiedziałam obojętnie do Piotrka.
- Jeszcze raz przepraszam - i pocałował mnie w policzek.
- Luz.
Spakowałam w swoją torbę potrzebne rzeczy, zabrałam butelkę wody i byłam gotowa. Przed hotelem stał nasz bus. Wsiedliśmy do niego i kierowaliśmy się na halę. W autobusie nie było już żartów, śmiechów. Teraz chłopaki skupiali się tylko i wyłącznie na meczu. Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy już w hali. Siatkarze poszli do szatni, a ja poszłam rozkładać się z boku boiska. Nasi przeciwnicy już się rozgrzewali. Co jakiś czas uśmiechali się do mnie, ale ja ich przejechałam zimnym spojrzeniem. Kibice powoli zapełniali halę. Trudno uwierzyć, że prawie trzy tysiące ludzi, przyszło na mecz siatkówki, a większość z nich to właśnie Polacy. To się nazywają kibice.
Mecz zaczął się. Kanadyjczycy bronili się dzielnie, ale nasi chłopcy nie dawali im żadnych szans i pierwszy set wygrali 25:20. Następny, drugi set był osłabieniem dla Polaków i powstał remis 1:1. Postanowiłam, że ja muszę wsiąść sprawę w swoje ręce. Skradłam się do ich szatni. Popatrzyli się na mnie typu " Co ty tu robisz ? ".
- Chłopaki weście się ogarnijcie - zaczęłam - Wygrywaliście i teraz co? Pokażcie im na ci was stać. Proszę. Jak wygracie każdy, ale to każdy dostanie buziaka w policzek.
- Na takie coś to idziemy ! - odkrzyknął Kłos.
Uśmiechnęłam się i już po chwili znajdowałam się na swoim miejscu. Chłopcy się mnie posłuchali bo dwa sety wygrali bez problemu. Wszyscy cieszyliśmy się jak głupcy. Skakaliśmy, a ja robiłam zdjęcia. Na prawdę wyszły bardzo fajnie. Prawie o północy wracaliśmy dopiero do hotelu. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale cieszyliśmy się resztkami sił. 
- Dianka, mogę cię nakręcić ? - zapytał Krzysiek.
- Możesz - powiedziałam ochoczo.
- Jak podsumowujesz dzisiejszy mecz.
- Zajebisty - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nasza fotografka obiecała nam buziaki jak wygramy więc .. - powiedział Igła.
- Krzysiu, spokojnie - i puściłam oczko.
Po północy wszyscy byliśmy już w hotelu. Jedynie czego chciałam to pójść spać, ale musiałam pierw się przejść po pokojach chłopaków i dać im buziaki w policzek, w końcu obiecałam. Zaczęłam od Dzika i Winiara, a skończyłam na Bartku i Kłosie. Ostatkami sił wróciłam do swojego kącika. Bartman siedział na łóżku z laptopem w ręku, a Pit za pewne brał prysznic.
- A, ty gdzie się podziewałaś ? - zapytał.
- No, musiałam przecież dać wszystkim chłopakom całuski w policzek, bo wygraliście - i uśmiechnęłam się.
- Zapomniałem ! No, a ja nie dostałem.
Usiadłam koło niego i pocałowałam w policzek.
- Gotowe ! - powiedziałam, a on roześmiał się.
Bartman potem poszedł to łazienki, a ja jakby nigdy nic podeszłam do Nowakowskiego i dałam mu również buziaka w policzek.
- Za co ? - zapytał zaskoczony.
- Wygraliście, a powiedziałam, że ja wygracie to dam wszystkim całusy - i uśmiechnęłam się.
Od odwzajemnił gest.
- Jeszcze raz przepraszam za ten aparat .. - powiedział.
- Nie ma sprawy.
                                                                            

No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba ! :D 
Mamy wakacje ! W końcu ♥ 
Kto miał świadectwo z paskiem ? :D Ja niestety nie xd 
Dzisiaj rewanż z Iranem ! Kto ogląda ? :) Mam nadzieję, że chłopaki pokażą kto tu rządzi ! ♥
Do następnego ! :*

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział czwrarty - Wydarzyło się to, przed czym się tak bardzo broniłam !

Każdy się czegoś boi. Życia, ludzi, śmierci .. miłości. Przecież żyjemy, cieszymy się z każdego naszego sukcesu, przecież mamy przyjaciół, cieszymy się, bo nam pomagają, mam się komu wyżalić, przecież się tniemy, skaczemy z mostów, chcemy umrzeć, szukamy miłości. Tej naszej drugiej połówki, która znajduje się na końcu Polski lub tuż obok nasz, a jednak czujemy strach. Nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć czego.
Obudziłam się o jedenastej. Siłą wstałam z łóżka i teraz czego pragnęłam to dużej i mocnej kawy. Chłopaki zapewne byli na treningu, bo nikogo nie było w pokoju. Może to i dobrze, spokojnie doprowadzę się do porządku. Poszłam do łazienki i wzięłam odświeżającą i długą kąpiel, ubrałam się w jakieś luźne ubrania i związałam włosy w luźnego koczka. Postanowiłam zajrzeć sobie na Facebooka więc poszłam do torby wyciągnąć mojego tableta. Niestety zapomniałam go i nici z mojego zamiaru. Zauważyłam na dolnej szafce Pita laptopa. Chyba się nie obrazi ... wzięłam go i otworzyłam. Na tapecie jego pulpitu widniało to zdjęcie. Tak pięknie razem wyglądali. Tutaj Piotrek wyglądał inaczej. Uśmiechnięty, cieszący się z życia, szczęśliwy. Teraz całkiem inny .. smutny .. obojętny życiu. Tak strasznie chcę mu pomóc. Patrzyłam się na te zdjęcie z zazdrością. Sama nie wiem, dlaczego? Może przemęczenie źle na mnie działa i sama nie wiem co robię. Usłyszałam za drzwiami kroki dlatego szybko zamknęłam laptopa i położyłam go tam gdzie leżał, a ja szybko wzięłam mój telefon i położyłam się na łóżku.
- Już po treningu ? - zapytałam wchodzącego Zbyszka.
- Tak, a czego nie było cię dzisiaj w pracy - zapytał nawet na mnie nie spoglądając.
- Dostałam esemesa, że dzisiaj mam wolne, bo wczoraj zrobiłam mnóstwo zdjęć - i uśmiechnęłam się do niego, ale nie odwzajemnił tego Zibi - Co się dzieje ? - zapytałam wprost.  
- A, dlaczego ma się coś dziać ? - udał zdziwionego.
- Nie odzywasz się do mnie, nie żartujesz. Tak jakby mnie unikasz .. już nie lubisz mnie ? - zapytałam smutna.
- Lubię, ale mam dużo obowiązków i tyle. Przepraszam - odpowiedział.
- Chodzi ci o to za wczoraj, że tak jakby wieczór spędziłam z Piotrkiem ?
- Diana, nie obchodzi mnie twoje życie.
Więcej już nic nie odpowiedziałam. Nawet On nie wie jak mi jest smutno i przykro, że coś takiego powiedział. Nic do niego nie czułam, ale był tak jakby moim przyjacielem.. Nie zauważalnie spłynęła po moim policzku łza. Szybko ją otarłam. Postanowiłam, że pójdę na kawę, wyszłam z pokoju. Szłam ogromnym korytarzem. Byłam zachłannie zajęta przeglądaniem moich zdjęć na aparacie, że gdy podeszłam do windy tylko zwróciłam uwagę na przycisk i tyle. Gdy otworzyła się nawet nie spoglądnęłam przed siebie i poczułam, że na kogoś wpadłam. Gdy szybko moja głowa powędrowała ku górze ujrzałam Piotrka. Mogło to wyglądać trochę dziwnie, bo wyglądało to jakbyśmy się przytulali. On miał swoje ręce na moich biodrach, a ja na jego klatce piersiowej. Popatrzyłam się w jego oczy .. te jego czekoladowe, słodkie oczy. Szybko się opamiętałam.
- Przepraszam, zagapiłam się.
- Nic nie szkodzi - i odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość.
- Ty idziesz może na kawkę ? - zapytałam.
- Z tobą .. mogę iść - i uśmiechnął się.
Zrobiło mi się ciepło w sercu. Nie wiem co się ze mną dzieje. Miałam się w nikim nie zakochać .. przecież się nie zakochałam Diana co ty gadasz idiotko ! Szłam z nim w niszy. Jakoś żadne z nas nie miało odwagi się odezwać. Już coś się miałam zapytać, a wielka gula stała mi w gardle. Doszliśmy do jakieś pobliskiej restauracji. Ja zajęłam stolik, a Piotrek poszedł zamówić po kawie. Po paru minutach wrócił z gorącym napojem.
- Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłam - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Nie udaje, ale te twoje łokcie to twarde - i roześmiał się.
- Bolało ?
- Baaardzo - i udał ból. - Musisz mi to wynagrodzić - powiedział.
- Kawa nie wystarcza - i pokręciłam głową - Słucham.
- Mamy mundial nie ? Co powiesz na wspólne oglądanie meczyku ?
Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. W kawiarni przesiedzieliśmy jeszcze z dwie godziny. Świetnie się z nim rozmawiało. Wszyscy uważają go za spokojnego faceta, który nie lubi się bawić, ale wręcz przeciwnie. Przy nim nie sposób się nudzić.
- I co ? Przekonałeś mojego ojca ? - zapytałam.
- Ma się sposoby - i poruszył brwiami.
- Hahaha, debil - skwitowałam.
Do hotelu wróciliśmy o piętnastej. Przez całą drogę nie mogłam opanować mojego śmiechu. Otworzyłam drzwi od pokoju śmiejąc się razem z Piotrkiem. W pokoju siedział Bartman, czytając jakąś książkę. Gdy nas zauważył, popatrzył się na nas dziwnie.
- Twój tata cię szukał - powiedział obojętnie Zbyszek.
- Nie wiesz po co ? - zapytałam.
Pokręcił głową. Byłam na sto procent pewna, że Zbyszek zachowaniem do mnie się zmienił. Stał się szorstki i to nie było do ukrycia. Wyszłam z pokoju i kierowałam się do pokoju ojca, który znajdował się na drugim piętrze. Zjechałam windą i już po chwili znajdowałam się koło ojca.
- Dobrze, że jesteś. Gdzie byłaś ?
- Na kawie.
- Sama ? - zapytał podejrzliwie.
- Noo ... z Piotrkiem - powiedziałam cicho.
- Przywołuje cię do porządku Diana ! - podniósł głos. - Jeszcze raz się dowiem, że gdziekolwiek z nim byłaś to wrócisz do domu !
- Ja tu pracuje ! I jestem już pełnoletnia ! - i wyszłam,trzaskając drzwiami.
Łzy ciekły mi po policzku. Mój ojciec nie musiał go lubić, ale nie będzie mi wybierał .. kolegów. Wściekła, otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Pita nigdzie nie było, ale był Zbyszek i bez zastanowienia wtuliłam się w niego.
- Co się stało ? - zapytał zaskoczony Bartman, nie śmiało obejmując mnie.
Nic nie odpowiedziałam. Sama w ogóle nie wiem, dlaczego tak postąpiłam. Za pewne jakby tu był Pit, to poleciałabym do niego - to było pewne..
- Przepraszam - powiedziałam i szybko uwolniłam się z jego ramion i otarłam łzy.
- Spoko, ale na pewno wszystko gra ?
- Tak - powiedziałam stanowczo.
Strasznie mi się nudziło. Bartman poszedł z Igłą na kawę, Piotrka nie ma i jestem sama w pokoju. Nie mam żadnego zajęcia. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł uśmiechnięty Pit. Dawno go takiego widziałam, ze szczerym uśmiechem. Byłam szczęśliwa .. bo On też jest.  
- Co z naszym meczykiem - i zaklaskał w dłonie.
- No, nadal aktualny - i uśmiechnęłam się.
- A co ty taka sama w pokoju siedzisz ? - i usiadł koło mnie.
- Już mnie nikt nie kocha - i udałam smutną.
On pocałował mnie w policzek, a ja zaczęłam go łaskotać.Dwie godziny minęły nam super ! Brzuch, aż mnie bolał ze śmiechu.
Zegar wskazywał godzinę dwudziestą, a za pół godziny miał się zacząć mecz. Miał z nami oglądać Zbyszek, ale on powiedział, że nie będzie przeszkadzał i poszedł oglądać do Igły i Ziomka. W sumie .. to się cieszyłam. Oczywiście zero popcornu , chipsów i tym podobnych smakołyków. Ja to mogłam jeść, ale nie chciałam mu robić smaku, a wiem, że ma słabość do takich rzeczy. Mecz się zaczął ! Hiszpania - Holandia.
- Za kim jesteś ? - zapytałam leżąc koło nie go.
- Hiszpania, ty tez prawda - i spojrzał na mnie.
- Haha, nie ja za Holandią.
Wystawił mi język.
- No, co ! Hiszpania i tak przegra !
- Zróbmy tak ! Jak Hiszpania wygra daję Ci buziaka, a jak przegra to ... zastanowię się.
- Trochę dziwne ten twój zakład.
- Oj tam. 
Zgodziłam się. Wiedziałam, że Holandia wygra więc nie obawiałam się tej "przegranej". Minęła pierwsza połowa 1:1. W przerwie łaskotaliśmy się.
Ostatecznie Holandia wygrała 5:1. Z uśmiechem biłam im brawo. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Nowakowski coś wymyśli, znając jego, to ..
- Przegrałem, ale mam dla ciebie wymyślam zadanie, bo wygrałaś. 
- Dawaj - powiedziałam stanowczo.
- Pocałuj mnie. 
Wytrzeszczyłam oczy. Nie mogłam w to uwierzyć! On chce abym go pocałowała. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a drugiej coś mi mówiło, abym tego nie robiła.
- Ale gdzie ? - zapytałam. 
- No jak to gdzie tu - w wskazał na usta. 
Serce waliło mi strasznie, jakby miało zaraz wyskoczyć. 
- No ja czekam - powiedział z uśmiechem - Zakład to zakład. 
- Raczej twój - powiedziałam. 
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. 
Zrobiłam to ! Pocałowałam go, ale on szybko przejął pocałunek i przedłużał go. Nie opierałam się ! Wręcz przeciwnie ! Jego usta smakowały jak słodkie maliny. Nie mogłam się im oprzeć. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Zakład wykonany - powiedziałam przegryzając dolną wargę. 
On przytaknął głową i szepnął na ucho " fajnie " ... 


                                                                                                     

Wena ! Wena mnie ogarnęła ! Trochę rozkręciłam akcję, co nie ? :D 
Mam nadzieje, że wam się podoba ! 
Nasze orzełki przegrały, ale i tak jesteśmy z nimi <3

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział trzeci - dlaczego Ty tak na mnie działasz ?

Dzisiaj chłopcy trening mieli zaplanowany na po południe. Cały ranek mieliśmy wolny. Mogłam się w końcu wyspać. Wciąż na moim policzku czułam pocałunek Zbyszka. Dziwne co ? Pocałunek za oddanie łóżka , taki mały spontan - bardzo miłe i zaskakujące. Wstałam o dziewiątej. Dawno było po śniadaniu , ale miałam nadzieje , że jakieś resztki tam zostały. Zibiego już nie było w pokoju , bo łóżko pościelone, pewnie poszedł biegać. No właśnie Kanada ! Dzisiaj razem z chłopakami miałam o dziesiątej wybrać się na zwiedzanie i zobaczenie ciekawych miejsc. Wstałam z łóżka jak opętana i pobiegłam do łazienki. Po drodze obudziłam Pita, chyba nie będzie miał mi tego za złe .. chyba. Ubrałam się w jakie luźne ubrania , włosy związałam w luźnego koka i zrobiłam lekki makijaż. No gotowa ! Postanowiłam, że zjem coś na mieście, bo do dziesiątej zostało nie całe piętnaście minut. Piotrek siedział na łóżku z grobową miną. Trochę wyglądał jakby zobaczył ducha. Siedział taki smutny i nie winny, jak mały chłopczyk , który zgubił swojego ulubionego misia i teraz za nim płacze.
- Ej, coś się stało ? - zapytałam nie śmiało.
- Chyba tak .. to znaczy nie, nic się nie stało - i wymusił uśmiech.
- Nie musisz udawać, ale jak nie chcesz gadać o tym, to spoko - pościłam mu oczko - może chcesz z Igłą, Zbyszkiem, Ziomkiem i ze mną pójść na małą wycieczkę po Kanadzie ? - zapytałam przyjacielsko.
- Jakoś nie mam ochoty, dzięki.
Nic już się nie odezwałam. Widziałam po nim, że coś się stało. Ogólnie, to odkąd go zobaczyłam jest ciągle smutny, nie chce z nikim wychodzić czy to z przyjaciółmi, czy z kimkolwiek. Kiedyś gdy widziałam go w telewizji jako szesnastolatka był inny. Wesoły, tętnił życiem, uśmiechnięty ... może tylko udawał. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na parter gdzie miała odbyć się nasza mini zbióreczką. No i jak zwykle Igła już nagrywał.
- Przywitaj się z moimi fanami - podszedł do mnie Igła.
- Ty masz fanów, hahah Krzysiu - zaśmiałam się.
- Oni mnie kochają i ja ich też - wystawił język i poszedł udał obrażonego.
No jeden z głowy , na jakieś pięć minut mam spokój. Zobaczyłam w oddali Zibiego. Uśmiechnęłam się pod nosem , chociaż będe miała się do kogo odezwać.
- Siemka - przywitał się.
- Noo, cześć - odpowiedział - idziesz z nami ?
- No, tak - odpowiedziałam - a co ? Nie chcecie ? - i zrobiłam smutną minkę.
- No pewnie, wiesz jak się ciesze.
Wszyscy ruszyliśmy w drogę. Nasza pierwsza misją było porozumieć się z kierowca taksówki , aby zawiózł nas na jakiś zamek. Nawet sama nie wiedziałam gdzie idziemy. Oczywiście ze sobą wzięłam swój aparat, najciekawsze miejsca muszę uwiecznić na kartce papieru .. po prostu to kocham. Uwielbiam mieć pamiątki, nawet te banalne i najgłupsze. Pogoda również nam sprzyjała. Cieplutko, słoneczko. Super ! W głowie miałam w ciąż smutnego Piotrka. Tak bardzo chcę mu pomóc , ale on nie chce. Nie potrzebuje mojej pomocy. Pewnie znów chodzi o te jego Olkę czy jak jej tam. Na jej miejscu ja bym była najszczęśliwszą kobietą na Ziemi, mieć u boku takiego wspaniałego i przystojnego mężczyznę ... Diana nigdy nie będziesz na miejscu tej dziewczyny , w ogóle co ty gadasz. Zostawi cię wcześniej czy później. Oni tak mają , znudzisz im się i bach ! Koniec , a tobie zostaną łzy, wspomnienia ... Otrząsnęłam się z tego mojego rozmyślania i dopiero teraz zorientowałam się, że raczej chłopcy nie dogadają się z tym Kanadyjczykiem. Westchnęłam i postanowiłam ja wiąśc sprawy w swoje ręce.
- Do you speak English ? - zapytałam. 
- Yes. 
I tak o to normalnie i po ludzku dogadałam się i teraz wiedział gdzie chcieliśmy jechać.
- Na to, to nie wpadliście tumany ? 
- Nasza wybawczynio , naszo królowo - przybiegł Igła. 
- Ogar bebe - powiedziałam. 
Po naszej wycieczce wszyscy już piechotą, bo jak to powiedział Krzysiek - ruch to zdrowie, do naszego hotelu , bo za nie całe dwie godziny chłopcy mają trening. 
- Dianka , Diana ! - zawołał Zibi.
Odwróciłam się i spojrzałam za siebie. 
- Jak zrobimy sobie sweet focie , to dam ci swój złoty medal - i pokazał mi go. 
- Przekupstwo ? 
- Etaam, takie malutkie - i roześmiał się. 
Zgodziłam się, ale zdjęcie miało być po treningu. Do hotelu doszliśmy o czternastej trzydzieści. To treningu zostało pół godziny. Wszyscy w piorunowym tempie rozbiegli się po hotelu, biegnąc do swoich pokoi przebrać się. Ja w sumie nie musiałam, tylko aparaty musiałam pozmieniać. Weszłam do pokoju, to akurat wychodził Zbyszek. 
- Ja już idę, do zobaczenia na sali - i wyszedł. 
Piotra nigdzie nie widziałam. Trochę się martwiłam. Nagle mój telefon za wibrował i dostałam sms od mojego taty. 
" Na treningu bądź za pół godziny " 
Nawet i mi to pasowało, bo chyba bym nie zdążyła. Spokojnie poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Wyszłam z łazienki, a nagle z wielkim hukiem do pokoju wszedł Kuraś. 
- A tobie co ? - zapytałam pół żartem, pół  serio. 
- Tu tez go nie ma - powiedział zawiedziony. 
- Ale kto ? 
- Piotrka nigdzie nie ma, na treningu też. Twój ojciec się wkurzył, coś mi się wydaje, że pożegnamy się z panem Nowakowskim - powiedział zrezygnowany i opuścił pokój. 
Z martwiłam się. Z tego co tu przed chwilą zaszło wynikało, że nie ma go już z trzy godziny. Nie wiem kompletnie gdzie on mógł pójść. Wiem jedynie to, że mój tato nie da mu kolejnej szansy, to będzie koniec. Strasznie chciałam teraz pójść i poszukać go, ale wiem, że to nie możliwie, bo za dziesięć minut muszę zjawić się na hali. Zabrałam mój telefon i wyszłam z pokoju kierując się w stronę boiska. W środku panowała nie miła atmosfera. Każdy znajdujący się tu siatkarz wyglądał jakby zaraz miał iść na ścięcie do kata, a tym katem był mój ojciec. Jak zwykle surowy, a ja coś o tym wiem. Usiadłam sobie na krzesełku. Chłopcy zaczęli właśnie swój meczyk, a ja robiłam zdjęcia. Dzisiaj na prawdę musiało być źle, bo nawet nie robili głupich min, jak to mają w zwyczaju. Igła nie nagrywał, Zbyszek nie żartował. Jedynie co słyszałam na tej hali, to pisk butów ocierających się o parkiet, piłkę która odbijała się raz na jedną, raz na drugą stronę siatki i odgłos aparatu powiadamiającego, że zrobił zdjęcie. Przez trzydzieści minut zrobiłam 120 zdjęć. Uznałam, że wystarczy i tak połowa z nich nie będzie się nadawała. Powiadomiłam trenerów, że skończyłam, a oni przytaknęli i kazali mi wracać do pokoju. Po zabierałam swoje klamoty i wróciłam do pokoju. Otworzyłam drzwi, a w nich znajdował się Piotrek. Ogromny kamień spadł mi serce. Teraz wiedziałam, że przynajmniej nic mu nie jest. Przydałby mu się teraz porządny opierdziel za to, co zrobił. 
- Gdzie ty byłeś ?! Odchodzimy tu wszyscy od zmysłów ! Wiesz jaki trener wkurzony ?! 
- Mało mnie to interesuje - odpowiedział obojętnie. 
Trudno było nawiązać z ni m jakąkolwiek rozmowę. 
- Co się dzieje ? - zapytałam zrezygnowana.
- Nie, n nic takiego. Za bardzo przeżywam głupoty i tyle. 
- Taa, zawsze tak jest. A potem pocięte łapy, bandaże i deprecha, mów ! 
- Czy jakbyś kogoś kochała, a ten ktoś zdradził by cię, wykorzystał, powiedział ci, że przez te trzy lata zmarnował z tobą czas i był tylko dla pieniędzy i kompletnie cię nie kochał, a na boku przez ten czas miał innego, prawie nieróżniącego się od ciebie. Jakbyś się zachowała wiedząc, że przez niego zawaliłaś swoje marzenia, plany. Zostawiłaś ukochaną osobę, która odwzajemniała twoje ogromne uczucia, dla osoby, która udawała. Jakbyś się czuła. Powiedz ! 
Dokładnie wiedziałam co czół. Może nie jest to ta sama sytuacja, ale podobna. 
- Wiem co czujesz ... - nie dokończyła, przerwał. 
- Nie wiesz co czuje ! - wykrzyczał. 
- Wiem ! - uniosłam głos - Wiem co czujesz, bo miałam podobną sytuację. 
Widziałam jego wyraz twarzy. Ogromne zdziwienie i niedowierzanie, a jednak. Mam go ! 
- Może i nie taka sama, ale podobna. Miałam kiedyś chłopaka Damiana. Po czterech lata oświadczył mi się, a w sierpniu mieliśmy wziąć ślub. Wszystko było przygotowane, byliśmy szczęśliwi i nie mogliśmy się doczekać. Sobota, dzień ślubu. Wszystko zapięte na ostatni guzik ... nie zjawił się. 
Czekałam godzinę .. dwie, a jego nie było. Zniknął. Nie odezwał się, nie przeprosił .. pewnie bym mu wybaczyła, bo strasznie go kochałam, ale nie przyszedł. Wszystko zostało odwołane. Niektórzy się śmiali, było mi wstyd. Ośmieszyłam się i nigdy tego nie zapomnę - opowiadałam płacząc. 
Zawsze kiedy myślę lub mówię o tym wydarzeniu płaczę ... płacze jak dziecko.  Nie mogłam się uspokoić. To mnie przerosło. Gdy tylko przypomnę sobie nasze pierwsze spotkani, pocałunek, oświadczyny ... wszystko było inne, on był inny. Idiotka - dalej go kocham. Nie potrafię się pogodzić z tym, że on mnie ma daleko w dupie, zapewne o mnie zapomniał ... Popatrzyłam się na Cichego. Był tak zdziwiony tą sytuacją, że nie wiedział co ze sobą zrobić. Wstał ze swojego łóżka i siadł koło mnie, obją mnie ramieniem i przytulił. 
- Olka mnie zostawiła, tak jak ciebie ten Damian. Oświadczyłem się jej miesiąc temu, przyjęła oświadczyny, ale dzisiaj do mnie zadzwoniła, że z nami koniec i powiedziała mi to co mówiłem parę minut temu. 
Nie miałam nawet siły się odezwać. Piotrek jeszcze mocniej mnie uściskał. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, aby mnie już nigdy nie puszczał. Diana co ty pierdolisz ?! Przecież to jest tylko .. kolega ! Czułam jego kuszący zapach perfum. Pragnęłam go ... Diana NIE !
- Trzeba być twardym - powiedziałam ocierając łzy i uwalniając się z jego ramion. 
- Jak ty to robisz ? - zapytał. 
- Ale co ? 
- Taka piękna, drobniutka dziewczyna, a ma w sobie tak wiele siły. Podziwiam cię i dziękuję za motywację. 
- E tam, nie przesadzaj. Nie była ciebie warta, to nie była ta jedyna, a Damian też nie był ten jedyny, ten książę z bajki. Serce i życie myli - i lekko się do niego uśmiechnęłam. 
Złapał mnie za rękę i dał buziaka w policzek. Moje policzki momentalnie stały się różowe, a swoją głowę spuściłam na dół. 
- Teraz musisz iść do trenera o wybaczenie. Nie wiem jak to zrobisz ... 
- Masz racje. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - ostatnie słowa usłyszał Bartman, który akurat wchodził do pokoju. 
Piotrek wyszedł. 
- Dał wam kopa ? - zapytałam. 
- Nom, niestety. A Cichy gdzie był ? 
- A musiał coś przemyśleć - i puściłam mu oczko. 
Nic się więcej nie odezwał. W ogóle jak przyszedł z tego treningu to był jakiś taki nie swój. Nie miał w ogóle ochoty ze mną gadać , więc resztę wieczoru spędziłam z Piotrkiem. Zbyszek dziwnie się na nas patrzył, przecież to kolega, a gapił eis jakby co najmniej był mój chłopak. Trochę to dziwne. Dzień drugi w Kanadzie zaliczony ! Może nie było tak wyśmienicie, ale dzisiejszego jednego, wyjątkowego momentu nie zapomnę. Zostało jeszcze cztery dni ! Oby było fajnie ... oby .. 

                                                                                                                            
Przepraszam , że dopiero teraz pojawił się ten rozdział , ale byłam na trzydniowym obozie, miałam zawody ( dzisiaj wojewódzkie) trzecie miejsce nie jest złe :D 
Nie długo wakacje , więc rozdziałów będzie więcej i będą częściej dodawane <3
Pamiętajcie im więcej komentarzy , tym szybciej pojawiają się nowe, dłuższe i CIEKAWSZE ! :*

Teraz mykam na meeczyk ! <3
Wygramy , nie ma co się martwić nie ? :D
Polska jestem z wami ♥



 

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział drugi - dlaczego ja ?

Wstałam było grubo po dziesiątej. Sobota , weekendzik , nie trzeba iść na wykłady - super. Ubrałam się w wygodne ubrania i zeszłam na dół. Tata już z mamą zajadali się pysznymi tostami.
- Hejo - przywitałam się.
- Cześć córciu - odpowiedziała mama.
- A tata w nie humorze ?
Na odpowiedź chwilę musiałam poczekać.
- Taty fotograf zwolnił się z pracy i nie mają fotografa - powiedziała mama.
- A dzisiaj jedziemy do Kanady na mistrzostwa jako reprezentacja , bo Antiga mnie prosił ..
Wtedy wpadłam na świetny pomysł.
- Tato .. ale przecież ja studiuję fotografię i ja bym mogła .. ten
- Jak ja mogłem zapomnieć ?! Pakuj się za godzinę mamy wyjazd.
Uściskałam tatę i pobiegłam na górę pakować się. Dziwne było to , że żadne z nich nie wspomniało o szkole , ale mniejsza z tym. Spakowałam najważniejsze rzeczy i była gotowa. Przebrałam się i umalowałam. W samą porę zdążyłam ze wszystkim. Siedziałam już z tatem w samochodzie i byliśmy w drodze na lotnisko.
- A na ile jedziemy ? - zapytałam.
- Na jakieś pięć dni- i uśmiechnął się.
Byłam szczęśliwa. Po trzydziestu minutach byliśmy już na lotnisku. W oddali zobaczyłam grupkę siatkarzy , pewnie reszta była w środku. Wzięłam swoje bagaże i nie czekając na mojego tatę ruszyłam w ich stronę.
- No kogo moje oczy widzą ? - przywitał się ze mną Zbyszek.
- Cześć - przywitałam się.
- Przedstawię ci .. - i nie dokończył , bo mu przerwałam.
- Haha , nie musisz mi ich przedstawiać bo ich znam , ja jestem Diana.
Zibi tylko się uśmiechnął. Z racji tej , że na dworze padał deszcz i było dość zimno , weszłam razem z chłopcami do środka.
- Chodź tam , my tam sobie siedzimy , od dwóch godzin - i puścił oczko.
Każdy siatkarz coś robił. Igła nagrywał swoje słynne Igłą Szyte , inni spali na podłodze lub na krzesłach , inni się wygłupiali , a jeszcze inni grali w gry. Modliłam się , aby Krzysiek nie złapał mnie z tą swoją kamerą i nie zaczął nagrywać .. błąd , już mnie złapał.
- Ooo , a tu proszę państwa nasza nowa fotografka , będziemy robić za tap model - powiedział Igła.
- Krzysiu , uważaj , bo ty nie bawem ujawnisz się w życie gwiazd - odpowiedziałam.
- A nasza Dianka będzie robiła za Joannę.
Wystawiłam język i poszłam sobie usiąść między Zbyszkiem a Kurkiem.
- Co Igła już cię z kamerował ? - zapytał Bartek.
- No , a jak !
Na samolot czekaliśmy jeszcze z czterdzieści minut , ale ten czas szybko zleciał , na dodatek z chłopakami to już w ogóle. Osiem godzin lotu , myślałam , że tam zwariuje , siatkarze krzyczą , Igła nagrywa , po prostu masakra jakaś. Tylko Cichy był jakiś zamyślony , żyjący w swoim świecie.Z samolotu wsiedliśmy do "naszego" busa i udaliśmy się do hotelu. Udaliśmy się do rejestracji. Ja natomiast czekałam sobie na kanapie. Nagle Zibi pomachał ręką abym tam przyszła.
- Co się stało ? - zapytałam lekko przestraszona.
- Aaa , wiesz .. taka jest sprawa .. że ten ..
- No gadaj niedorozwoju - i szturchnęłam go.
- Nie ma pokoi , jest tylko dla trzech osób i ten ..
- Mam rozumieć , że mam mieszkać z tobą i jeszcze jakimś przyjebem w jednym pokoju ?!Chyba cię pogięło.
- Na to wychodzi.
- A z kim bym miała jeszcze mieszkać ?
- Z Pitem !
Teraz to życie ma sens , co nie ? Lepsze to niż Igła , kamera ! Tego to już bym nie przeżyła noo !
- Dobra zgadzam się.
- Och dziękuję. A Ty co ? Pit i już się zachciało , aj Dianka , Dianka ..
- Robię to wyłącznie dla tego , abym miała gdzie spać , bo raczej na korytarzu to by było coś nie teges
- Z tobą i tak jest już coś nie teges.
 Wystawiłam mu język , a on roześmiał się nie kontrolowanym śmiechem. 
- Nie wystawiaj języka , bo ci krowa nasika.
- Zbyszek oj grabisz se , grabisz.
-  Nie mam grabi.
Popatrzyłam na niego z przymrużonymi oczami i udając obrażoną poszłam do wskazanego pokoju. Tam już był Piotrek. Leżał na łóżku słuchając muzyki , gdy mnie zobaczył zdjął je. 
- Cześć , muszę z wami mieszkać , bo nie ma pokoi - powiedziała nie pewnie.
- Spoko - i puścił do mnie oczko - Zajmij łóżko przy ścianie , Zbyszek lubi spać koło ściany , to się jeszcze chłopak wkurzy i w ogóle - i uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się i zajęłam łóżko wskazane przez Nowakowskiego. Rozpakowałam swoje rzeczy w pokoju jak i w łazience. Nareszcie wrócił Zbyszek ! Chciała ujrzeć jego minę jak zobaczy kogo ja łóżko zajęłam.
- Diana , wyjewaniasz z stamtąd. To jest moje łóżko - powiedział.
- Nie było rezerwacji , kartki czy coś w tym stylu , więc odpowiedź brzmi NIE - ostatnie słowo podkreśliłam. 
Wyglądało jak by się obraził , ale zbytnio to miałam to w dupie. Zapomniałam , że nawet nie zadzwoniłam do Oliwi z informacją , że mnie nie ma w domu.Wybrałam numer Oliwki i nacisnęłam zieloną słuchawkę , że chcę się z nią połączyć. Jak zwykle odebrała przy mulona. 
- Cześć mule - przywitałam się.
- Gdzie ty się podziewasz ? - zapytała.
- W Kandzie.
- Co kurwa ?! Gdzie ? 
- No w Kanadzie. Przyjechałam z moim tatą jako fotografka na mecze i mieszkam sobie w hotelu z dwoma ... - nie dokończyłam , bo odwróciłam się , a te dwa niedorozwoje się na mnie gapili co powiem - chłopakami ..
- Uhuhuhu , Diana , aż dwa na raz ?! - usłyszałam w słuchawce.
- Oliwia , nie było pokoi więc musiałam z nimi mieszkać. 
- Dobra , dobra kłamco. Ja muszę kończyć , bo idę z rodzicami an zakupy , wyślę potem eska , papapa - i cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się. 
Odłożyłam telefon na parapecie. Odwróciłam się , a tamtych dwóch wyparowało. Popatrzyłam na zegarek , no tak pora kolacyjna ... Ogarnęłam się z lekka i zeszłam do restauracji , wcześniej błądząc dwa razy. Byłam skazana siedzieć przy stole z Krzyśkiem i jego zasraną kamerą. 
- I proszę bardzo , po raz kolejny Dianka - powiedział do swoich widzów.
- Krzysiek , wyłącz tą kamerę , bo jak ją wyrwę i trzasnę.
Ten jak głupi śmiał się. 
- Bardzo nerwowa pani. 
Popatrzyłam się na niego takim wzrokiem , że nacisnął off. 
- Dziękuję - powiedziałam miło ( z grzeczności ).
Zjadłam w spokoju śniadanie i postanowiłam po oglądać nowy sprzęt ,który dostałam ( aparat ). Miałam już otwierać pokój gdy usłyszałam rozmowę Nowakowskiego.Wydawało mi się , że gada przez komórkę , dalej z nią .. tą Olą ? Echh , kłócą się. Usłyszałam czyjeś kroki na schodach , a to było by dziwne tak stać pod drzwiami , więc bez zastanowienia weszłam do pokoju. Piotrek momentalnie się odwrócił i bez pożegnania nacisnął czerwoną słuchawkę.
- O co tym razem ? - zapytałam.
Ja pierdole Diana jak ty coś powiesz ...
- O , to że mam niby romans - powiedział przybity.
- Taka rada ode mnie , lepiej ją zostaw , chyba będzie lepiej dla was obojga ...
- Tylko ja nie potrafię się z nią rozstać .. mamy po prostu lekki kryzys i tyle - uśmiechnął się mimowolnie.
Już nic nie odpowiedziałam. Gdy to mówił patrzyłam się w jego brązowe jak czekolada tęczówki i widziałam , że nie kłamię. A gdy o niej mówił w jego oczach pojawiły się iskierki. Kochał ją i to widać.  Ale czy ona jego ? Kurwa Diana czy
Na zegarku widniała godzina dwudziesta pierwsza. Wykąpałam się i wygodnie ułożyłam się już na łóżku. Piter poszedł do łazienki , a do pokoju wszedł Zbyszek. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Ej Zbysiu , obraziłeś się ? - powiedziałam smutna.
Po kręcił głową , że nie.
- To czego się do mnie nie odzywasz , jak chcesz moge ustąpić ci miejsca - powiedziałam.
- Na prawdę ? - powiedział z nadzieją.
- Nie - odpowiedziałam śmiejąc się - No możesz , możesz.
Wstałam z łóżka i poszłam na te koło drzwi.
- Zadowolony ?
- Jak nigdy - podszedł do mnie i pocałował w policzek.
Było to dziwne. Uśmiechnęłam się pod nosem i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

                                                                           

Siemkaa moje Skarby :* Jak niedziela ? Mi się nudziło więc postanowiłam dodać tu rozdział :*)
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka ! <3 
Do następnego :D